piątek, 27 lipca 2012

morfeusz.

przysnę sobie ot tak. wsunę się cichutko do łóżka i w ciemnościach baranki będę liczyć. przykryje się kołderką, tą różową w zielone paski, aż po czubek nosa. głowa z rudymi kłakami na miśkach turlać się będzie. przysnę sobie ot tak. z Tytusem w ramionach, Twoimi słowami echem odbijającymi się w uszach z dawnych dialogów bez znaczenia. przysnę sobie ot tak. po prostu tylko zamknę oczy... i odpłynę łodzią w kierunku snów. tych pięknych, barwnych jak motyle, przedziwnych jak filmy Burtona. tych, których szczątki brzmią potem w moich tekstach.
zasnęłam.