sobota, 2 lipca 2011

hej,
chodź,
zakopmy się w swoich warstwach skóry.
zanurzmy we własnych oczach.

środa, 29 czerwca 2011

az.

napuszczam wody do wanny. dolałam do niej płynu, żeby, kiedy już wejdę, cała wanna była w pianie. chcę się odprężyć. chcę pierdolone "welcome home" w słuchawkach, filiżankę kawy z dobrze spienionym mlekiem i tą wolność.
wiesz, co bym chciała jeszcze w mojej wannie? chciałabym, żeby była troszkę większa. i miała lustro na ścianie. i chciałabym Ciebie obok. i paczkę papierosów, których nie umiem palić. i chciałabym, żebyś szeptał.
obiecaj mi, że kiedyś tak będzie. może nie jutro, nie za rok, ale w ogóle. nawet jeśli musiałbyś skłamać.
widzisz, jest mi teraz po prostu bardzo smutno i chciałabym żyć w złudzeniu, że moje życie tak naprawdę nie jest takie okrutne. że właściwie jest piękne. kolorowe. idealne. takie, o jakim zawsze marzyłam.
popijam łyk black label. och, jakże bym chciała, żeby to kiedyś było prawdziwe!...


a kiedy wyjdę z wanny... zacznę pisać. opisywać.
mam dobry plan.

niedziela, 26 czerwca 2011

iz.

jestem zlepkiem z kawy, dużej ilości wody mineralnej, mojej ukochanej koszulki z żabką, Twojej bluzy, setki rzemyków, rozmazanym makijażem, splątanymi włosami i starą, dobrą nirvaną w głośnikach.
do tego jeszcze pinacolada w zamrażalniku, lody mojej mamy, które są istną wisienką na torcie każdego dnia, kiedy wracam i chcę cokolwiek skonsumować. zaraz, kiedy skończę z kawą zajmę się lodami.
każdy dzień mija jakby już nic więcej nie miało się zdarzyć. nadajemy o końcu świata. przecież przyszłość i przeszłość to tylko nasza wyobraźnia. tu i teraz. dlatego tak bardzo kocham momenty z Tobą.
a jeszcze bardziej uwielbiam na Ciebie patrzeć. może to egoizm, przecież oczy mamy takie same. absolutnie wszystko, każda kość (:P), każdy kawałek tkanki skóry, cholera, czy Ty na pewno istniejesz? nie wymyśliłam Cię? nie wyśniłam?
nie znikniesz? nie okażesz się snem?
skończyła się kawa. muzyka zmieniła się z nirvany na panic!at the disco.
cóż za popołudnie...
a za godzinę kolejny rozdział przygód.