a więc dzień spływa mi na słuchaniu guns'n'roses, w przemieszaniu z obecnymi utworami slasha, popijaniu waniliowej herbaty bądź ukochanego coratado oraz na przerzucaniu prania z kosza na bieliznę do pralki, a z pralki do suszarki, a z suszarki do drugiego kosza na czyste rzeczy.
pomalowałam paznokcie, znowu na szaro, ale niechaj będzie.