wtorek, 30 sierpnia 2011

yż.




jestem wyjątkowo leniwym stworzeniem. stwierdzam to wszech i wobec, gdyż moje obecne ambicje są naprawdę wyszukane, a chęci do zorganizowania się i wykonania chociażby połowy z nich są równe prawie zeru. jedyne, co dzisiaj od rana zrobiłam, to zjadłam i wyniosłam talerze z pokoju. oczywiście te, które zostały po jedzeniu wczorajszym, wieczornym.
muszę stwierdzić również, że dzisiejszy dzień, mimo jakichś negatywnych zapowiedzi upływa mi całkiem-całkiem. słucham piosenek, które wywołują moją "zgodność z samym sobą, harmonię wewnętrznych demonów". przeglądam sobie zdjęcia, dłubię w moim uchu, gdyż znowu, w okolicach sztangetty zaczęło mi ropieć. nie czuję się z tym jakoś komfortowo. jest naprawdę ok.
w miarę ok.


chcemy cudów. chcemy kochać.


podobał mi się wczorajszy dzień.
szczególnie moje ostatnie pół godziny w Lublinie. kiedy siedliśmy na tej lwowskiej i niczym żulerstwo, piliśmy z termosu kawę z mlekiem.
tak mogłabym żyć...
magicznie.


chcę bardzo Ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz