piątek, 30 grudnia 2011

brz.

tup tup tup. nieoczekiwanie szybko zbliża się nowy rok. czyli kolejna seria mylenia się przy datowaniu zeszytów (a raczej tylko jednego zeszytu, bo tylko technologię, no i ewentualnie biologię udaje mi się jako-tako prowadzić), wmawiania sobie różnych obietnic, jak na przykład "w tym roku schudnę i będę się uczyć", a także wymazywaniu z pamięci wiadomości o wszystkich ranach i widocznych bliznach.
[z góry uprzedzam, że dalsza część notki zawiera bardzo dużą dawkę emocji osobistych, skumulowanych wokół tematu wciąż aktualnego i jakże pożądanego. tak więc, jeśli masz złamane serce lub masz jakiś konflikt w związku - lepiej tego nie czytaj. poczujesz się jeszcze gorzej (wiem, jak "nasze" teksty wpływają na ludzi, doświadczam to po koleżankach z klasy, które po każdym takim odczytanym mają łzy w oczach i zaczynają powtarzać, że "nas" nienawidzą). wszystko na Twoją i tylko Twoją odpowiedzialność, Ty, który się tutaj dziwnym zżądzeniem losu znalazłeś.]
widzisz to? to, tam daleko? polana między górami. tam kiedyś stanie nasz dom. będzie duży, choć niewielki. zabezpieczony od spalenia, ale też przyjazny. będzie miał kominek, w którym radośnie strzykał będzie ogień (wyciągnij przed siebie dłonie) i miękkie dywany, na których będziemy leżeć i przerzucać kartki książek. Drzwi będzie miał dość zwyczajne, jak to drzwi, z jakimiś zdobieniami, wewnątrz natomiast drzwi będą we wszystkich kolorach tęczy. będziemy uwielbiać nasz salon, w którym oprócz regałów z książkami, jakiegoś dużego telewizora (bo przecież jesteś leniem i co będziesz robił leżąc?), białej, dużej kanapy, będzie właśnie kominek. i miękki, biały dywan. i ja. i Ty. i puchate skarpety do kolan.
i sufity też będą magiczne. gdzieś będą jak rozgwieżdżone niebo, a gdzieś będą jak korony drzew. będziemy wdychać powietrze uginające się pod słodyczą moich spalonych ciast w piekarniku, z których Ty będziesz się śmiał, a ja będę się załamywać w środku, bo kolejny raz mi nie wyszło zaskoczenie Ciebie.
i będziemy wychodzić do pracy, jedno w jedną stronę, drugie w drugą. i w wolnych chwilach będę do Ciebie dzwonić i przeszkadzać Ci w zabiegach czy konsultacjach powołując się na ważne sprawy rodzinne.
i będę wracać do domu z pudełkiem wielkiej pizzy z czosnkiem, bo przecież nic nie ugotuję z dwoma lewymi rękami.
i będę się śmiała, zabierała Cię do wesołego miasteczka, gdy tylko jakieś wypatrzę w pobliżu. i będę latać z Tobą na olbrzymich karuzelach, wyciągając w górę ręce.
uważasz, że ostatnio daję mało Ci miłości, miłości, od której promienieję bardziej niż Maria Skłodowska-Curie. uważasz, że przestajesz to czuć. zamknij oczy. jestem obok. zawsze, gdy tylko o mnie pomyślisz. jestem przy Tobie myślami. zamknij oczy, wyobraź sobie ten świat, którym ja żyję. wyobraź sobie morze gwiazd w Twoich dłoniach. wszystkie dla Ciebie, ja je złapię, złapię, żeby spełnić Twoje marzenia. wszystkie, prócz jednej, żeby się schować i po cichu wypowiedzieć "spraw, żeby nigdy w życiu ten debil mnie nie opuścił, ani ja jego", a potem wybiec ze śmiechem dziecka, które coś przeskrobało.
przecież doskonale o tym wiesz. że spalam się i odradzam naraz, kiedy przy mnie jesteś. że jestem sobą, jestem szczęśliwa. wiesz, że zrobiłeś ze mnie to, co nikomu innemu się nie udało. i nieważne, czy jest ktoś jeszcze oprócz mnie. naprawdę nieważne. nawet jeśli jest, to żaden biegun nie da rozłączyć naszych dwóch stron magnezu. nie ma po prostu opcji. nie znajdziesz dwóch lepiej pasujących do siebie puzzli.
i " słuchaj, kochanie, to nie tak, kocham cię, kocham cię, każdą swoją żyłą, każdym swoim włosem, obojgiem uszu i oczu, dziurkami nosa, skoliozą, paranoją, próchnicą, mózgiem, stopami, jesteś dla mnie wszystkim, klejnocie, góro cukru, kocham cię" (dlaczego cytowanie tego przychodzi mi z taką łatwością? dlaczego znam to już na pamięć i układa mi się w melodię?) przecież wiesz, że bez Ciebie jestem jak "jakaś niemożność jak dwa plus dwa równa się pięć" teraz to już "nie ma mnie bez Ciebie".
kocham Cię, aż czasami sama w to nie wierzę.

"Tylko Ty. Nikt inny. Tylko Ty i ja. Nikt inny. Tylko My. Razem".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz