czwartek, 31 stycznia 2013

t h i n k.

milion myśli. milion obijających się sformułowań bez żadnego znaczenia. kilka gestów, automatyczna ich interpretacja. pocałunki na ustach, pocałunki na szyi, pocałunki na duszy. ciarki wędrujące po skórze niczym w mrowisku. i wciąż te pytania, te niezadane i te zadane, bez odpowiedzi. studnie bez dna. rwę się do mówienia, do pisania, do wytyczania szlaków słowom, układam je w szyfry językowe, permanentnie dziergając je w swojej pamięci.
chcę nieba, ale czy nieba nie mam tutaj na miejscu? w Twoich/moich ramionach, zamykając oczy i otwierając je w dzikim tańcu? pijąc herbatę, paląc papierosa? niebo nie zawsze jest szczęściem, pięknie błękitne, bywa też bure i przepełnione smutkiem. a więc, czy to właśnie moje niebo? niebo na ziemi, którego nie potrafię jeszcze docenić, mimo to, że uczę się tego z każdą kolejną sekundą? 
trzymam się. bardzo dobrze się trzymam. mocno, zaciskając powieki, zagryzając wargi do krwi. 
i znowu the xx. i znowu nieodpowiednie moje sam-na-sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz