wtorek, 29 listopada 2011

teatralnie.

- zamieszkajmy w mcdonaldzie.
tak w ogóle, to mam okropny burdel w pokoju. składa się na niego setka nieposkładanych ubrań, nierozpakowany plecak z biwaku, biurko zasypane kolorowymi i tymi białymi żurawiami, lakierami do paznokci i innymi kartkami bez znaczenia. a pomiędzy tym wszystkim ja. z silną potrzebą posiadania klamki w drzwiach. trzech gwoździ w ścianie za drzwiami, światełkami na karniszu, powieszeniu na ścianie mojej tablicy korkowej i sznurków z żurawiami pod sufitem. w dodatku, mój komputer pęka w szwach od nadmiaru "prezentów" mikołajkowych, które sama sobie wybieram. 
a po za tym...
jakoś ostatnio nabrałam się na rozmyślania. o sobie samej. 
nie wiem, po co i dlaczego.
wiem tylko, że raczej jest mi to potrzebne.
przede wszystkim, chciałabym złożyć apel do wszystkich tych, którzy mnie nienawidzą. tak, wiem, że istniejecie i wchodzicie na mojego bloga, o czym świadczy nieustająco rosnąca statystyka po prawej stronie. chciałabym przede wszystkim Wam powiedzieć, że nie winię Was za to, że macie do mnie jakieś urazy. sama je do siebie mam. zdaję sobie sprawę z tego, że popełniam błędy, i to tak samo, jak każdy z Was. ale jeśli nie chcecie mieć ze mną do czynienia, to po prostu nie miejcie, a nie wciąż tu zaglądacie, wciąż puszczacie jakieś błahe plotki, z których, co prawda wraz z k. się śmieję, ale to powoli bywa męczące. jeśli macie jakiś problem, jestem dostępna prawie wszędzie, możecie umówić się ze mną i sobie to wyjaśnić. nic trudniejszego. 
a teraz... idę malować mapę. trzeba się trochę ogarnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz