sobota, 7 kwietnia 2012

qwerty.

wszystko zaczęło się od marzenia.
a marzenie przerodziło się w nadzieję.
nadzieja w słowo.
a słowo w czyn.

tak więc marzę. o wielu rzeczach właściwie, ale tylko niewiele przeradza się w nadzieję, a ta w słowo. marzę, zamykam oczy, bądź wprost przeciwnie, otwieram i rysuję palcami w powietrzu nade mną. uśmiecham się do siebie i widzę wszystko w wyobraźni. jak śmieję się w czapce z papieru, malując ściany na zielono. wieszając na oknie sznurki żurawi. siedząc na parapecie i sącząc herbatę. wystarczy, że wykonam głęboki wdech, a obrazy skaczą po mojej głowie niczym w kalejdoskopie. a kiedy któreś z nich się spełnia...
... wtedy dotykam nieba.

1 komentarz: