czasami wydaje mi się, że wystarczy, że zamknę oczy, a trafię do mojego prywatnego raju, miejsca, w którym chowam się przed natłokiem Twoich spojrzeń czy przeżywam swoje słodkie rozkosze. czasami więc zamykam je bardzo często, całując Cię w każde miejsce Twojego ciała. zamykam oczy, bo chcę doświadczyć tego mocniej, poczuć Cię grzeszniej, zwariować, oszaleć, zatopić się w tym, czego nigdy nie zobaczę oczami. zamykam oczy i słyszę lepiej. odczuwam mocniej. smakuję intensywniej.
czasami zamykam więc oczy i usiłuję się Ciebie nauczyć na pamięć. tego, jak reagujesz na każdy centymetr dotykającego Cię ciała, tego, jak odwzajemniasz nienazwane jeszcze pieszczoty. zupełnie tak, jak kiedyś w dzieciństwie uczyło się na pamięć wierszyków o jesieni. tłuczenia kolan. bicia talerzy. uśmiechania się do siebie samego na wspomnienie poprzedniej nocy, ignorując zdziwione spojrzenia zazdrosnych ludzi. patrzenia w oczy, kiedy robi się mokro między udami. pierwszych fochów bez sensu, ucieczek w pijackim widzie. palenia papierosów przy filiżance kawy. speaking english when we were talking about love. miłość od pierwszego wejrzenia na trzy akordy.
drwię, szydzę, udaję zołzę w wysokich butach. zaczepiam, flirtuję, unikam, chowam się. zamykam oczy. bo tylko Ty wiesz, jak wyglądam, kiedy leżę gdzieś pomiędzy Tobą, a trzecią herbatą z cytryną i nie wstydzę się niczego.
▲▲▲
dawno mnie tutaj nie było – nie wiem, czy spowodował to ogólny brak czasu, czy zupełny brak chęci. najpewniej jedno i drugie, nałożyło się na siebie i z szelmowskim uśmieszkiem rozpoczęło podglądanie moich poczynań, dziejących się w kosmicznym tempie. biedna, nieświadoma IASK nie wie, że stała się obiektem kpin i uciechy pędzącego, błędnego koła na jej osobiste życzenie.
paranoja, paranoja, paranoja. paranoja paranoję paranoją pogania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz