poniedziałek, 21 marca 2011

w taką noc...

ciche stukanie w drzwi, łomot, pisk w uszach. na oczy wychodzą mrówki, rozmazują obraz, pisk w głowie staje się nie do zniesienia, więc siadasz na podłodze, łapiesz się za uszy, zaczynasz klaskać, robić wszystko, żeby przerwać piski. zasłabnięcie. tak to się chyba nazywa, bo zaraz tracisz siły...
...daj mi chwilę...
a w tym samym czasie, mogłabym właśnie być w lunaparku z chłopakiem, który będzie się starał zrobić wszystko, żebym przestała tak myśleć. który będzie robił, nie myślał, mówił, pisał. który będzie budził mnie rano i wieczorem swym uśmiechem, podawał kubki z kolejnymi kawami. spokojnie znosił moje pmsy, zmieniając tok myślenia.
izabela, izabela, witaj w świecie urodzonych samobójców, skoczków z krawężnika, ćpunów cukru i podcinaczami żył linijką. witaj w świecie sztucznych tamponów, krwi, smakującej jak miód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz